czwartek, 8 sierpnia 2013

Zawody w piciu alkoholu



Picie alkoholu kojarzy się z wieloma kwestiami – dobrą zabawą, urwanym filmem bądź kacem, który rano nie pozwala wstać z łóżka. Dla niektórych może być to jednak sposób na udowodnienie swojej wyższości – chcą wlać w siebie więcej i szybciej, niż reszta. Czasami rywalizacja jest oficjalna, jak w przypadku meksykańskich zawodów w piciu tequili, ale równie często dochodzi do takich zawodów na prywatnych spotkaniach.

Lokalne media od czasu do czasu informują o kolejnych ofiarach „mistrzostw w spożywaniu alkoholu”. Nie tak dawno, bo 3 lipca, tragicznie skończyła się rywalizacja pomiędzy mężczyznami z okolic Gostynia. Panowie założyli się o to, który z nich szybciej wleje w siebie 1,5 litra wódki. Nie inaczej w przypadku zawodów zorganizowanych przez właściciela jednego ze sklepów w Wawrowie. Tutaj ofiarą był pan Ryszard, który, zgodnie z relacją świadków, „pił na głodnego”.

Wśród oficjalnych rywalizacji warto wymienić zeszłoroczne Akademickie Mistrzostwa w Piciu Wódki, imprezę zorganizowaną w jednym z trójmiejskich klubów. O zawodach było głośno, ale, dla odmiany, nie z powodu śmierci któregoś z uczestników. Zamieszanie było związane z nazwą, a konkretnie, z pierwszym jej członem. Jednemu z posłów PO trudno było pogodzić się z tym, że sformułowanie „akademickie” pojawiło się obok jednego z alkoholi.

Nie będzie wielkim odkryciem stwierdzenie, że rywalizacja leży w naturze człowieka. Chcemy być „naj” we wszystkim, nie tylko po to, aby zaimponować innym, ale również ze względu na własne ambicje. Czasami warto się jednak zastanowić, czy chwila z alkoholem nie powinna być przyjemnością, rytuałem, który różniłby się od pędzącej na łeb na szyję codzienności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz